Chcemy żeby ten taniec był dla Was wyjątkowym przeżyciem. Ponieważ w życiu najważniejsze są te niezapomniane momenty. Dlatego z radością dzielimy się z Wami naszym wieloletnim doświadczeniem kreowania magi w telewizyjnym show-teraz chcemy stworzyć ją specjalnie dla Was. Innym sposobem na dodanie zabawy do rzutu jest choreografia małego tańca z druhnami. To pomoże energetyzować gości i utrzymywać je zabawione przez całe wydarzenie. Jeśli masz instruktora tańca, zleć im choreografię prostego tańca na przyjęcie. Jeśli nie masz czasu na choreografię tańca, rozważ pozwolenie druhnom, aby to zrobiły. Przepiękny pierwszy taniec Rozalii i Adriana. Ciężki dym i fontanny iskier w finale. Wesele 2023. Biała Perła Niewieścin. Muzyka na pierwszy taniec - Przetań Fast Money. Pierwszy taniec wielu parom spędza sen z powiek i już na samą myśl serce szybciej bije. Jest kilka wskazówek, co zrobić aby ograniczyć stres podczas tego występu oraz co zrobić, żeby czerpać przyjemność z tańca, a nie traktować go jako smutny 1. Wybierajcie profesjonalne szkoły tańca Szkoły które mają doświadczenie w uczeniu par młodych Szkoły tańca wiedzą co się dobrze sprawdzi podczas występu i mają przygotowane miejsce z lustrami. Unikaj ofert nauki tańca w domu lub na sali gimnastycznej. Niedostosowanie miejsca, na przykład brak luster, wykładzina, uniemożliwi Wam skorygowanie waszych błędów. Może być tak, że cena w profesjonalnej szkole będzie nieco wyższa, ale doświadczenie instruktora i profesjonalne podejście do Waszego występu jest bezcenne. W końcu liczy się pewność, że uda się zachwycić gości i będziecie dobrze czuli się na parkiecie. Najlepiej wybrać miejsce, które specjalizuje się w Kompleksowym przygotowaniu Par Młodych do Pierwszego Tańca. zapiszKacper Białobłocki Fotografia Ślubna 2. Zastanówcie się nad piosenką Piosenka do której będziecie tańczyć jest bardzo ważna. Wybierzcie coś co Wam się przyjemnie kojarzy, coś czego lubicie słuchać. Może to być utwór wolny, może być szybki. Zobaczcie co Wam w duszy gra. Utwór nie powinien trwać dłużej niż 3 minuty. Jeżeli tak jest w oryginale, można go skrócić. Jeżeli kompletnie nie macie pomysłu na to co chcielibyście zatańczyć, ani jaką muzykę wybrać poproście o pomoc doświadczonego instruktora, który prześle Wam listę utworów, zaproponuje taneczne rozwiązanie, które będzie dla Was najlepsze. zapiszSławomir Gubała 3. Rozpocznijcie przygotowania dostatecznie wcześnie Nauki tańca nie warto zostawiać na ostatnią chwilę przed ślubem. Na początek warto zapisać się na ogólny kurs tańca, podczas którego nauczycie się podstawowych kroków, prowadzenia partnerki, obrotów. Następnym krokiem będzie zapisanie się na indywidualne lekcje, podczas których będziecie przygotowywać się już pod kątem wybranego tańca i piosenki. Przygotowanie do pierwszego tańca należy rozpocząć na około 3 miesiące przed ślubem. Jeżeli oboje nie czujecie się najlepiej w tańcu, to mimo wszystko warto zapisać się na kilka lekcji, żeby do zwykłego „ z nogi na nogę” dodać prosty obrót partnerki, wychylenie, jakąś pozę, żeby choć trochę uatrakcyjnić te kilka minut, kiedy wszyscy będą na Was patrzeć. 4. Przygotujcie się dobrze na zajęcia Na początku ćwiczcie w swobodnych ubraniach i butach sportowych. Z czasem dziewczyny, ćwiczcie w butach na obcasie. Nie muszą być to dokładnie buty ślubne, choć warto też zrobić w nich próbę, żeby zobaczyć czy są śliskie, czy nie są zbyt wysokie. Na próby tańca można przychodzić w butach, które mają taką samą wysokość jak te ślubne, żeby znaleźć równowagę podczas obrotów i wychyleń. Profesjonalnie przygotowany instruktor posiada także spódnicę ślubną oraz koło. Taniec w stroju przypominającym suknie ślubną jest absolutnym Must Try ! Panowie nagle nie widzą nóg dziewczyn, nie są przekonani gdzie dokładnie powinni postawić krok, zdarza się też, że dziewczyny zaczepią obcasem o falbanę spódnicy i trzeba wiedzieć jak się wtedy zachować, żeby się zbytnio nie zestresować. W stresie wszystko się może zdarzyć, ale trzeba być na to po prostu przygotowanym. zapiszWest Slavic Pictures 5. Dziewczyny, zainwestujcie w profesjonalne buty taneczne Nie jest to obowiązek, ale jeżeli z jakiegoś powodu Twoje buty ślubne nie są stworzone do tańczenia, albo wyczuwasz pewien dyskomfort stawiając kolejne kroki walca, to zamów sobie profesjonalne buty taneczne. Na rynku jest duży wybór takiego obuwia. Buty możesz wykorzystać także podczas późniejszej części imprezy, tak byś mogła szaleć na parkiecie do białego rana. zapiszAndrey Nastasenko 6. Przebierzcie się na Pierwszy Taniec Tutaj znowu, nie ma takiego obowiązku, ale coraz częściej obserwujemy, że dziewczyny wybierają taką opcję. Zwykle ma to miejsce przy utworach bardzo dynamicznych, podchodzących pod klimat rock&rolla, ale także przy utworach bardzo lirycznych typu rumba. Wszystko po to, by strój nie krępował ruchów. Cóż nie wszystkie suknie ślubne, które oszałamiająco wyglądają stworzone są do tańca. Panowie także mogą zrzucić marynarkę, nieco rozpiąć koszulę, zawinąć rękawy i na przykład założyć kamizelkę oraz trampki. Wszystko zależy od pomysłu na występ. Zdjęcia w tańcu wyglądają imponująco- dowodem na to są zdjęcia Jkofoto. zapiszJkofoto 7. Wybierzcie dodatkowe atrakcje podczas pierwszego tańca Aby uatrakcyjnić pierwszy taniec można zastosować wytwornicę dymu, która nadaje efekt tańczenia w obłokach i jeżeli nie jesteście królami parkietu, przykryje to Wasze niedoskonałości. A jeżeli radzicie sobie świetnie to tym bardziej nada to bajkowy klimat. Innymi atrakcjami mogą być bańki mydlane, fontanny z zimnymi ogniami lub confetti. 8. Ćwiczcie w czasie wolnym Taniec warto ćwiczyć nie tylko pod okiem instruktora, ale też w domu lub ogrodzie. Chodzi o to, żebyście już na parkiecie nie myśleli o krokach i o tym co dalej w układzie, ale o tym, że jesteście tam razem, że to Wasz dzień, że jesteście głównymi bohaterami tego pięknego wydarzenia. Tak na prawdę wystarczy kilka minut dziennie na powtórzenie kroków, a uwierzcie, że od razu widać efekty. 9. Zróbcie próbę generalną Warto przeprowadzić próbę generalną w miejscu imprezy. Pary często przyjeżdzają na miejsce przyjęcia dzień lub dwa dni przed ślubem. Jest to idealny czas, żeby zrobić próbę generalną tańca. Dzięki temu możecie już ocenić, gdzie się ustawić by rozpocząć taniec, gdzie będzie obrót, w którą stronę zakończyć unoszenie, jak daleko można od siebie odejść, żeby mieć czas w muzyce na powrót. Dzięki temu poczujecie się o wiele spokojniej i swobodniej już podczas występu w dniu imprezy. 10. Uśmiechajcie się Nawet najpiękniejszy układ zatańczony z nerwowym liczeniem pod nosem, będzie wyglądał gorzej, niż prosty układ, ale z uśmiechem i luzem na twarzy. Skontaktuj się z firmą, o której mowa w tym artykule. Nie chcesz przegapić najnowszych newsów o trendach ślubnych? Zapisz się do naszego newslettera Ślub Izabeli Janachowskiej i Krzysztofa Jabłońskiego oraz wesele pary zostały zorganizowane z wielką pompą! Zobaczcie prywatne zdjęcia ze ślubu Janachowskiej! Ślub Izabeli Janachowskiej i Krzysztofa Jabłońskiego oraz wesele pary zostały zorganizowane z wielką pompą! Zobaczcie prywatne zdjęcia ze ślubu Janachowskiej!Izabela Janachowska: ślub jak z bajki! Trzy suknie ślubne, limuzyna i HELIKOPTER dla gości! Na Facebooku Izabeli Janachowskiej pojawiły się prywatne zdjęcia ze ślubu. Janachowska i Jabłoński podczas swojego wesela wyglądali przepięknie! W sieci znaleźliśmy między innymi fotki z wszystkimi siedmioma druhnami, które towarzyszyły Ewie przed ołtarzem. Jest także zdjęcie autorstwa Ewy Wojciechowskiej, uwieczniające pierwszy taniec młodej pary. Kroków tanecznych swojego ówczesnego narzeczonego z pewnością uczyła sama Iza Janachowska. Krzysztof Jabłoński był pojętnym uczniem? Tego zdjęcie nie zdradza. Widać na nim jednak szczęście i miłość, jaka łączy parę!ŚLUB: Izabela Janachowska i Krzysztof Jabłoński powiedzieli sobie TAK! ZDJĘCIA Izabela Janachowska i Krzysztof Jabłoński ślub wzięli w zabytkowej kapliczce w Iławie. Wesele Janachowskiej i Jabłońskiego odbyło się w Grand Hotelu Tiffi. Impreza kosztowała około 300 tysięcy złotych i została zorganizowana z wielkim przepychem! Izabela Janachowska miała aż trzy suknie ślubne, warte łącznie 50 tysięcy złotych. Na miejsce ślubu para młoda przyjechała limuzyną marki Rolls Royce. Goście byli transportowani helikopterem! Po ślubie Janachowska i Jabłoński polecieli w podróż poślubną na Bora Bora. Przypomnijmy, że mąż Izabeli Janachowskiej, Krzysztof Jabłoński, to bardzo zamożny biznesmen, który zarobił miliony na produkcji świec i zniczy. Kto bogatemu zabroni?! ;) Organizatorka wesel Gabi Deramo jest zauroczona Alimem al-Lehan, właścicielem rzymskiego hotelu Grande Lucia. Snuje fantazje na jego temat, choć wie, że on nigdy nie zwróci na nią uwagi. Tymczasem, podczas wesela jego przyrodniego brata, Alim prosi Gabi do tańca, który kończy się w sypialni. Następnego dnia proponuje jej , by została jego kochanką. Rozczarowana Gabi odrzuca tę propozycję. Wkrótce jednak okaże się, że życie napisze własny scenariusz…Trzecia część miniserii ukaże się w listopadzie. Gabi Deramo nigdy nie była druhną, a cóż dopiero panną młodą. Ale śluby były całym jej życiem i myślała o nich całymi dniami. Od niepamiętnych czasów. Gabi była marzycielką. Jako mała dziewczynka nieustannie ustawiała swoje lalki w procesję ślubną. Kiedyś rozsypała na nie dwie torby cukru i jedną torbę mąki, żeby uzyskać efekt ślubu zimą, czym doprowadziła matkę do furii. Matka, Carmel, krzyczała na nią, że buja w obłokach. Gabi nie powiedziała jej jednak, że ilekroć urządzała ślub swoim lalkom, to myślała o ślubie swojej matki. Miała nadzieję, że ta zabawa w czarodziejski sposób ściągnie tu jej ojca i sprawi, że czas się cofnie i ojciec nie porzuci ciężarnej Carmel. Gabi nikt jeszcze dotąd nawet nie pocałował, ale jako asystentka organizatorki ślubów odgrywała ważną rolę w wielu romantycznych eskapadach. O tym samym śniła niemal każdej nocy. O przygodzie z Alimem. Teraz siedziała, przeglądając listę zadań w swoim tablecie, i owijając na palcu pasmo długich czarnych włosów, próbowała wymyślić, jak szybko zorganizować od zera wystawny ślub zimą w Rzymie. Mona, przyszła panna młoda, wyszła z przymierzalni w trzeciej z kolei sukni. Suknia zupełnie do Mony nie pasowała, stare koronki nadawały jej oliwkowej karnacji ziemisty odcień, a ciężka tkanina przytłaczała jej smukłą figurę. - I co myślisz? – Mona spytała Gabi, okręcając się przed lustrem. Gabi wiedziała, jak radzić sobie z panną młodą w źle dobranej sukni. – A co ty sądzisz, Mona? – Sama nie wiem. – Mona westchnęła. – Chyba mi się podoba. – Więc to nie jest suknia dla ciebie – powiedziała Gabi. – Bo musisz nią być zachwycona. Mona nie posłuchała rady właścicielki butiku i kompletnie zlekceważyła propozycję Gabi, by włożyć śnieżnobiałą, prostą suknię z delikatnym haftem. Nawet jej nie przymierzyła. Panny młode często lekceważyły sugestie Gabi, patrząc na nią przez pryzmat bujnych kształtów i źle dobranej ciemnej garsonki, którą kazała jej nosić szefowa. Gabi lubiła modę i znała się na niej doskonale. Miała talent w dobieraniu strojów, podkreślających atuty sylwetki danej kobiety. A suknie ślubne były jej oczkiem w głowie. Była na bieżąco z aktualnymi trendami i umiała trafnie ocenić, co się przyjmie w danym sezonie. Mona dalej nie mogła się zdecydować. A to musiało być załatwione dzisiaj! Bernadetta była właśnie na urlopie i wszystko spadło na Gabi. Jak zwykle. Im większy był budżet i im trudniejsze zadanie, tym bardziej było prawdopodobne, że zostanie zlecone jej. To był spokojny okres między świętami i Nowym Rokiem. Butik z sukniami ślubnymi był tego dnia nieczynny, ale Gabi, wykorzystując swoje kontakty, zadzwoniła do jego właścicielki Rosy z prośbą o przysługę. Sklep otworzono specjalnie dla nich. Rosa ich nie poganiała, ale spieszyły się na spotkanie z Marianną, koordynatorką przyjęć w hotelu Grande Lucia o czwartej. – Może przymierzysz suknię proponowaną przez Gabi – odezwała się Fleur, matka pana młodego. To było trochę dziwne. Zwykle taka wyprawa odbywała się w towarzystwie matki panny młodej albo jej siostry czy przyjaciółek. Wyglądało jednak na to, że właśnie Fleur miała tu najwięcej do powiedzenia. Fleur była Angielką, więc Gabi i Mona z grzeczności nie rozmawiały po włosku. Tak, czekał ją długi, męczący dzień. A jutro miały tu wrócić z druhnami! Niechętnie, bardzo niechętnie Mona zgodziła się włożyć suknię zaproponowaną przez Gabi i zniknęła w przymierzalni. Odwieszając odrzuconą suknię Rosa dostrzegła, że Gabi zerka na jeszcze inną kreację. Srebrzysto-szarą, elegancką i prostą, w większym rozmiarze. Luksusowa tkanina pięknie się układała. Rosa była naprawdę utalentowaną krawcową. – Pasowałaby ci – powiedziała Rosa. – Wątpię. – Gabi westchnęła tęsknie. – Ale jest piękna. – Ktoś zrezygnował z zamówienia. Przymierz ją. – Jestem w pracy. – Gabi potrząsnęła głową. – A zresztą, kiedy miałabym w niej chodzić? To pytanie pozostało bez odpowiedzi, bo kotara się rozsunęła i z przymierzalni wyszła uśmiechnięta Mona. – Och, Mona – zawołała Gabi. Suknia była idealna. Podkreślała smukłą sylwetkę Mony, a ostra biel stanowiła doskonałe tło dla jej ciemnej karnacji. – Gdyby posłuchała cię od razu – mruknęła Fleur. – Spóźnimy się do hotelu. – Wszystko jest załatwione – zapewniła ją Gabi, sprawdzając swoją listę na tablecie. – Trzymamy się planu. – Jeśli wybór sukni uznajemy za zamknięty, to wszystko inne powinno potoczyć się gładko. Miara została zdjęta, ale daty przymiarek wymagały jeszcze potwierdzenia. Gabi zapewniła Rosę, że zadzwoni do niej natychmiast, jak tylko termin ślubu zostanie dokładnie ustalony. Wsiadły do samochodu i jechały ulicami Rzymu w stronę hotelu Grande Lucia. Mona znowu grymasiła. – Byłam na ślubie w Grande Lucia kilka lat temu i hotel miał taki… – Mona zająknęła się, szukając odpowiedniego słowa – smutny wygląd. – Teraz już nie ma – odparła Gabi. – Zmienił się właściciel, a Alim… – teraz to Gabi się zająknęła. – Od kilku lat właścicielem hotelu jest Alim i przeprowadził remont, po którym hotel wygląda wspaniale. – Wymawiając jego imię poczerwieniała. Widywała Alima tylko czasami, ale dużo o nim myślała. Ich ścieżki rzadko się krzyżowały, ale jeśli Gabi organizowała ślub w Grande Lucii, a Alim akurat był na miejscu, serce biło jej mocno. Skrycie miała nadzieję, że spotka go dzisiaj. – Zobaczmy, jakie wrażenie hotel zrobi na tobie teraz – powiedziała Gabi. – Ale strasznie trudno zdobyć tu rezerwację, zwłaszcza w ostatniej chwili. – Fleur uważa, że nie będzie z tym problemu. – Mona rzuciła ukradkowe spojrzenie w stronę matki pana młodego. O ile Gabi zdążyła się zorientować, Fleur zgodziła się sfinansować wesele pod warunkiem, że odbędzie się właśnie w tym hotelu. – Nie będzie – potwierdziła Fleur. Gabi nie była tego taka pewna. Marianna, koordynatorka przyjęć w hotelu, bywała nieugięta, a one chciały, żeby ślub odbył się już za dwa tygodnie. Dojechały szybko na miejsce, bo na ulicach było stosunkowo pusto. Bożonarodzeniowa gorączka już minęła i nawet Koloseum zamknięto dla zwiedzających. Gabi stłumiła ziewnięcie. Miała nadzieję, że spędzi świąteczną przerwę, snując plany założenia własnej firmy. Zamiast tego wezwano ją do pracy. Była bardzo zmęczona. Zaczęła pracować w Matrimoni di Bernadetta jako osiemnastolatka z nadzieją, że zdobędzie tam doświadczenie, które pozwoli jej rozpocząć samodzielną działalność. Ale sześć lat później ta wizja nie była ani trochę wyraźniejsza. Bernadetta dbała o to, by Gabi z trudem znajdowała czas na myślenie, nie mówiąc już o realizacji swoich marzeń. Mimo to Gabi wciąż uwielbiała to, co robiła. Spojrzała w górę na piękny stary budynek, który się przed nimi wyłonił i po chwili zatrzymali się przed wejściem do hotelu Grande Lucia. Portier Ronaldo otworzył im drzwi. – Ben tornato – przywitał się z Fleur. Musiała być gościem hotelu. I to gościem uprzywilejowanym, sadząc z uwagi, jaką Ronaldo jej okazywał. Gabi wysiadła z samochodu z bijącym sercem na myśl, że zobaczy Alima. On zawsze był dla niej miły, choć nieco powściągliwy. Nie brała tego do siebie. Alim utrzymywał ten sam dystans wobec wszystkich. Urzekła ją otaczająca go aura tajemnicy. Kiedy przebywał w Rzymie, zajmował całe piętro hotelu Grande Lucia. Jego reputację poznała dzięki hotelowym plotkom. Uwielbiał piękne kobiety i umawiał się z ich tabunami. Mogły jednak liczyć co najwyżej na jedną noc z nim. W tym pakiecie śniadanie nie było wliczone. Według Sophie, przyjaciółki Gabi pracującej tu jako pokojówka, zimny i nieczuły to najczęstsze słowa, jakie padały pod jego adresem z ust byłych kochanek. Gabi nie postrzegała go w taki sposób. W jego spojrzeniu zawsze wyczuwała ciepło, a jeśli chodziło o sprawy zawodowe, jego profesjonalizm nie budził najmniejszych wątpliwości. Jak powiedziała jej Sophie, pomimo wszystkich tych przelanych z jego powodu łez podobno czas spędzony w ramionach Alima nagradzany był diamentami. Gabi nie należała do jego ligi. Interesowały go smukłe blondynki w typie supermodelek, dobrze obeznane z sypialnianymi arkanami. Nie zdradzał inklinacji, by je w nie wprowadzać. To, że był całkowicie poza jej zasięgiem, nie przeszkadzało Gabi, bo dzięki temu mogła o nim bezpiecznie marzyć. Nic nie wskazywało na jego obecność, kiedy wchodziła przez mosiężne obrotowe drzwi do eleganckiego foyer hotelu Grande Lucia. Widok był wspaniały. Piękny szkarłatny dywan i obite jedwabiem ściany wyglądały wytwornie, wręcz zmysłowo, i świetnie się komponowały z ciemnym drewnianym umeblowaniem. Wnętrze było przestronne i wysokie, a jednak przytulne. Wypełniał je miły dla ucha gwar hotelu. Na środku pod filarem znajdowała się ogromna kompozycja kwiatowa złożona z pąsowych róż i goździków. Gabi miała oko do szczegółów i ta aranżacja ją irytowała, bo nigdy nie ulegała zmianom mimo upływu czasu. Marianna przywitała się z nimi i zabrała całą trojkę na kawę do jednego z ustronnych saloników. Omówiły kilka szczegółów i chociaż Marianna potwierdziła, że mają wolny termin za ponad dwa tygodnie, nie zamierzała pannie młodej niczego ułatwiać. – Muszę zweryfikować datę z właścicielem – powiedziała. – W styczniu oczekujemy w hotelu bardzo ważnych gości. Nie jestem pewna, czy będziemy w stanie was zmieścić. Alim zapowiedział, że muszę go informować o wszystkich blokowanych terminach… Och, a oto i on… – urwała, bo Alim właśnie pojawił się w foyer w towarzystwie pięknej blondynki. Zapewne nie lubił, by niepokojono go bez potrzeby, i dlatego Marianna nie ostrzegła Mony i Fleur o jego obecności. Ale jego charyzma sprawiła, że obie kobiety natychmiast na niego spojrzały. A kiedy Marianna robiła, co mogła, by nie zakłócać Alimowi spokoju, świat Gabi wywrócił się do góry nogami. W najmilszy ze sposobów. Alim ubrany był w ciemny płaszcz. Otaczająca go aura wspaniałości sprawiała, że ludzie mimowolnie odwracali za nim głowy. Miał czarne lśniące włosy zaczesane do tyłu. Smukły i wysoki trzymał się tak prosto, że na jego widok Gabi zawsze chciała się też wyprostować. Ilekroć znajdował się w pobliżu, Gabi czuła dreszcze i nie potrafiła skupić się na czymkolwiek innym. – Quanti ospiti? – głos Marianny dochodził z oddali. Na jej pytanie o liczbę gości musiała odpowiedzieć Mona, ponieważ Alim właśnie spojrzał z oddali na Gabi i ich oczy się spotkały. Był taki piękny… Z natury elegancki, niezwykle uprzejmy i spokojny. Gabi była marzycielką i chociaż nie należała do jego ligi, pozwalała sobie o nim myśleć. Mogła być niewinna, ale nie we własnych marzeniach. Alim miał ciemnoszare oczy, które lśniły w ciemności. To spojrzenie było bardzo niebezpieczne i Gabi właśnie teraz wpadła w tę pułapkę. Najchętniej przeprosiłaby panie, by podejść do niego. Chciała zapomnieć o pracy i o jego kochance, chciała, by on położył ją na swoim zasłanym jedwabiem łożu… – Gabi – z zadumy wyrwał ją głos Marianny. – Alimie – słychać było głos jego kochanki. On jednak szedł prosto przed siebie. – Wszystko było w porządku? – spytał. Mówił znakomicie po włosku, ale z silnym akcentem. Gabi nie była w stanie mu odpowiedzieć. Nie spodziewała się, że do niej podejdzie. Odpowiedziała mu w końcu Marianna, podając mu proponowaną datę ślubu. – Termin jest dogodny. – Alim kiwnął Mariannie i pozostałym paniom, a potem spojrzał na Gabi. – Jak się masz, Gabi? – Dobrze. – To świetnie. – Odwrócił się i odszedł, a ona wstrzymała oddech. To nie było nic takiego, ot, zwykła wymiana grzeczności, której nikt nawet nie zauważył. Ale Gabi miała tym żyć całymi tygodniami. On pamiętał, jak miała na imię! – Może pokażesz Monie salę balową, a my omówimy z Fleur szczegóły? – zaproponowała Marianna. Szczegóły oznaczały pieniądze. – Oczywiście. Gabi wstała i wygładziła spódnicę. Nie znosiła tej czarnej firmowej garsonki ze złotym logo. To był ubiór odpowiedni dla pracownicy domu pogrzebowego, a nie dla organizatorki ślubów. Gdyby to była jej firma, nosiłaby seledynową pepitkę z odrobiną różu. Już nawet wybrała odpowiedni materiał. I zrezygnowałaby z tych wysokich czarnych szpilek, na które nalegała Bernardetta, a w których Gabi czuła się zbyt wysoka i masywna, idąc przez foyer z przyszłą panną młodą u boku. Wtedy zobaczyła Alima i blondynkę wchodzących do jego prywatnej windy. Z zazdrością patrzyła na jego znikające plecy. Blondynka kleiła się do niego i szeptała mu coś do ucha. Dzięki Bogu za windy z zamykanymi drzwiami. Doskonale pomagały odzyskiwać samokontrolę, bo kiedy zatrzasnęły się za tamtą parą, oszołomiona Gabi natychmiast przypomniała sobie o ślubie, który trzeba było zorganizować. Do sali balowej prowadziły wielkie podwójne drzwi i Gabi otworzyła je na oścież, żeby Mona mogła ją ujrzeć w pełnej krasie. Sala była naprawdę piękna. Ogromne kryształowe żyrandole jako pierwsze przyciągały uwagę, ale całość stanowiła prawdziwą ucztę dla oczu. – Molto bello… – szepnęła Mona. Z ulgą przeszły na włoski. – Sala w niczym nie przypomina tamtej, którą zapamiętałam. – Alim całkowicie ją zmodernizował. Podłogę wycyklinowano, naprawiono żyrandole. W Grande Lucii znowu odbywają się śluby. – To tutaj poznaliśmy się z Jamesem. Byłam tu na przyjęciu z okazji rocznicy moich dziadków, a on przyjechał odwiedzić… – Mona nie dokończyła zdania. – Nie podoba mi się, że Fleur podejmuje wszystkie decyzje tylko dlatego, że jej… – Zacisnęła usta. Najwyraźniej nie chciała za dużo powiedzieć. Gabi, ciekawska z natury, żałowała, że Mona tego nie zrobiła, bo Fleur ją intrygowała. Sądząc z listy zaproszonych, goście pana młodego byli zaskakująco nieliczni. Ze Szkocji miał przylecieć tylko jego drużba. Nie było wzmianki o ojcu pana młodego i Gabi zastanawiała się, czy Fleur jest wdową. Ale nie przyszła tutaj, by się analizować zawiłości rodzinne narzeczonych, i szybko skupiła uwagę na tym, by uczynić z tej imprezy najwspanialszy ze ślubów. – Wyobraź sobie taniec pod tymi światłami wieczorem – powiedziała Mona. – Nie ma nic piękniejszego – zapewniła ją Gabi, a potem wskazała na małą galerię biegnącą wzdłuż zachodniej ściany. – Można stamtąd zrobić wspaniałe zdjęcia z góry. Fotograf, którego ja… to znaczy, którego Matrimoni di Bernadetta regularnie zatrudnia, wykonuje niesamowite zdjęcia. Są piękne. Monie zaczął się udzielać jej entuzjazm. – Mówiłaś, że byłaś tu na rocznicy swoich dziadków… – zaczęła Gabi, bo pomysł ze zdjęciami dał jej do myślenia. – Moi dziadkowi brali tu ślub – powiedziała jej Mona. – Czasami wyjmują płytę, przy której tańczyli na swoim ślubie. – Naprawdę? – Rozpoznaję nawet tę posadzkę ze zdjęć z tamtego ślubu. To jest jak cofnięcie się w czasie. Tak, nawet podłoga w sali balowej była piękna, wypolerowany do połysku parkiet z drewna mahoniowego, dębowego i sekwojowego tworzył delikatną, kwiatową mozaikę. – Twoi dziadkowie nadal tańczą przy swojej ślubnej piosence? Mona przytaknęła. Najwyraźniej już zdążyła się przekonać do tego miejsca. Bardzo spodobał jej się pomysł Gabi, żeby ona i James zatańczyli swój pierwszy taniec do muzyki z tej samej płyty, co kiedyś jej dziadkowie. Powoli zaczął się wyłaniać plan bardzo pięknej uroczystości. Wracając do saloniku, Mona promieniała i teraz radośnie omawiała z Fleur i Marianną szczegóły. Gabi dostrzegła tamtą blondynkę wściekle kroczącą przez foyer. Mogła założyć się o oszczędności swego życia, że Alim wypuścił ją ze swoich ramion wbrew jej woli. Kiedy plany zaczęły się powoli krystalizować, Gabi zadzwoniła do Rosy, podając jej oficjalne terminy. – Już zaczęłam pracować nad suknią – powiedziała Rosa. – Mamy bardzo mało czasu, by ją dopasować. Po długim, męczącym dniu, kiedy troszczyła się o innych, Gabi zrobiła coś dla siebie samej. Promieniała szczęściem z powodu tamtej krótkiej rozmowy z Alimem. Oczywiście odejście jego kochanki nie musiało mieć nic wspólnego z nią, ale Gabi była przecież marzycielką… – Czy mogę przyjść i zmierzyć srebrną suknię? – spytała. Cudownie było marzyć o Alimie. To był naprawdę piękny ślub, chociaż Gabi nie miała ani jednej wolnej sekundy, żeby się nim cieszyć. Ubranego w kilt drużbę nagabywała starościna wesela, a biedak robił wszystko, co mógł, żeby przed nią uciec. Fleur była spięta i wszystkich popędzała. Dziewczynki sypiące kwiatki marudziły, bo zmarzły, pozując do zdjęć w śniegu. Gabi czuła się jak niewydarzona pasterka, żonglując parasolami nad głowami gości, próbując ich zaganiać do samochodów. Miała na sobie botki, ale tylko one chroniły ją przed zimnem. W końcu wszyscy wsiedli do samochodów i ruszyli na przyjęcie. Bernadetta siedziała w swoim samochodzie, paląc papierosa, a Gabi, trzęsąc się z zimna, schodziła właśnie po kościelnych schodach. I wtedy to się stało. Pośliznęła się na lodzie i spadła z trzech ostatnich schodków w najbardziej niezgrabny do wyobrażenia sposób. Nikt oczywiście nie pospieszył jej z pomocą. Napisz swoją opinię i oceń książkę Przedstaw się Twoja ocena WYŚLIJ

pierwszy taniec weselny z druhnami